środa, 24 października 2018

Pamiętnik Pana Jerzego Świerczka - anegdota o nazwie wsi według dyrektora szkoływ Męcikale Pana Grzegorza Leszczyńskiego


Anegdota o nazwie wsi Męcikał
- podana przez dyr. Szkoły Męcikał Grzegorza Leszczyńskiego podana do Czasu Chojnic
z dnia 24. października 1998 r.


W 1650 roku, w czasie potopu szwedzkiego, hetman Czarniecki przeprawiał się ze swoimi wojskami przez Brdę.
Wtedy jeszcze rzeka nie była regulowana i żołnierze przechodzili przez bród.
Jedno działo wtedy ugrzęzło w mule rzecznym (po staropolsku na ten muł mówiono po prostu kał). Hetman obserwując wysiłki żołnierzy, którzy usiłowali wyciągnąć zatopione działo miał powiedzieć:
Ale męczy was ten kał!
I stąd nazwa naszej wioski:
Męcikał,
którą jeszcze wcześniej nazywano od hetmańskiego zawołania Męczy Kałem - tłumaczy dyrektor Leszczyński.
W dawnych wiekach istniały tutaj nawet i cztery karczmy. Poza nimi stała tu tylko chata rybaka.
Właściciele karczm wykorzystywali położenie celom handlowym - zawsze mieli klientów.
Do czasów przedwojennych przetrwały dwie karczmy.


Pamiętnik Pana Jerzego Swierczka - Anegdota o Męcikale


A może tak było?
O Męcikale
Od lat tysięcy sobie płynęła rzeka wśród nieprzebytych borów. Razu pewnego a było to długo przed rokiem 1570, nad brzeg tej rzeki w wędrówce swej doszło wędrowców dwóch a zwano ich
Janko i Giersz
odzianych w lniane i skórzane okrycia bo wczesna wiosna była.
Zastanawiają się.
Ale jak tu na stronę drugą przejść?
Miał każdy z nich tobołek a było tam trochę suchego mięsiwa
i parę ziaren do pogryzienia, -
dobytku tego nie zamoczyć.
rzeka nie szeroka,
ale głęboka i mulista do tego.
Brzegiem tak idą, aby wypatrzyć płytszego miejsca, by pokonać przeszkodę,
i na północ wędrować dalej: po jantar. Nagle za zakolem tej wspaniałej rzeki dostrzegają miejsce, w którym widać płyciznę na całej szerokości.
Po odpoczynku postanawiają z tego miejsca skorzystać.
Pojedynczo wodę przechodzą.
Jak ten pierwszy na środku już był, zapadł nagle się po pas w grząskim dnie mulistym, z którego trudno nogi wyciągnąć przemęczone. Nagle krzyknął Giersz z strachu i zmęczenia -
Janko! ale tu na środku tej rzeki
ten męczy kał
idź dalej ! – prosi Janko
Udało się, staje Giersz na przeciwległym brzegu po pas
przemoczony a tobołek suchy, ale szczęśliwy jest -
Na drugiego teraz kolej.
Jak się też udało, do kamrata mówi, ale mi zimno br,br,
br dalej
iść trzeba jednak. I tak wyruszyli przez nieprzebyte Bory dalej.
Mijał czas.
Jak wracali spod dalekiego Gdańska jesienią już - nie zaznawszy tam
miejsca ani szczęścia, postanowili pozostać
koło brodu.
Bo okolica bogata była w zwierza i boru bogactwa a gleba do uprawy łatwa bo złocisto piaszczysta.
Wędrowców nad brodem więcej się zjawiało.
I tak Janko nad rzeką Brdą karczmę postawił koło miejsca, gdzie tak męczy kał. A to miejsce nazwano

Męcikał

a rzekę
Brda

Jerzy Świerczek 2005

Pamiętnik Pana Jerzego Świerczka - wstęp historyczny

Daty z historii naszej wsi i sołectwa:
12 tyś lat temu koło rzeki Brdy i jez. Trzemeszno plemiona łowców pozostawili  ślady swej bytności w postaci skorup w ogniskach.. Takich stanowisk nad Brdą znaleziono 12 a nad Trzemesznem 9.
Pierwsza wzmianka o Męcikale z roku 1570 r.Czernicy 1603, Dabrówki 1664, Giełdona 1645, Spierwi 1632, Turowca 1632..



Poświęcam :
Rodzicom i kolegom z szkolnej ławki w Męcikale.

poniedziałek, 12 marca 2018

Nie lubię celować obiektywem w te strony.

Przedwiośnie puka do drzwi. Parę pociągnięć pomką aby dodać powietrza w kołach roweru i w teren. Tylko gdzie tutaj jechać. Drogi rozwalone sprzętem robiącym w lesie po sierpniowych nawałnicach a do tego te białe kartki co rusz wiszące na pozostałych drzewach i pniach w lesie..."Bezwzględny zakaz wstępu do lasu". Oj pokarało nas pokarało nie tylko krótkim podmuchem sierpniowej nocy ale też zakazami, rozwalonymi drogami, pustką, światłem, wiatrem. I nic nie poprawi się w tym roku....pewnie zakazy potrwają jeszcze z dwa lata, pierwsze młode drzewka sadzone będą za rok...oj wietrze dlaczego zabrałeś nam tak wiele.

Drogą polną, drogą błotnistą do Pokrzywna podjechałem, spojrzeć na Giełdon i wzrokiem smutnym spróbować przypomnieć sobie jak wyglądało tam ostatniej wiosny.
Spojrzenie na dumnie stojący, bez krzywd dąb nieco duszy ulżyło. Zamiast patrzeć na wprost czy w prawo oczy me wiodą po tafli jeziora omijając wietrzne harce. Nawet na drugi brzeg staram sie nie wpatrywać.
 Z prawej strony widok na który patrzeć już nie mogę.
 Mech wdrapujący się na pomost z drzewa...coś nas ze sobą łaczy...nieodparta chęć ciągłego przebywania  na jeziorem.
 Oglądajcie tylko lodową taflę jeziora trzciną przebitą.
Wygląda miło i prawie normalnie:)
 Słyszałem ich wrzask o poranku już prawie tydzień temu. Lubią wrzeszczeć więc nie był to chyba wrzask rozpaczy z powodu widoku tego co z góry było widac pod nimi. Pewnie wyczerpane ale radosne ... w końcu czas na amory. Ciekawe gdzie te młode się wylęgną i biegać będą....wszak las im potrzebny. Czyżby to nie było tym razem miejscem ich gniazdowania. Para żurawi.
Żuraw oczywiscie.
Las.     Niestety las w nowej wersji 2.0, rzeczywisty, prawdziwy ...a jednak taki na jaki patrzeć nie mogę. Ciekawe co bedzie za lat 3,4,5,6... jak wyprowadza się forwardery, harvastery, piły łańcuchowe zamilkną...czy nowe nasadzenia się przyjmą, czy może nasze piaskowe tereny zamienią krajobraz w step a może jeszcze zanim przyjdzie zamknąć nam oczy jeszcze zobaczą one zielone mchy w cieniach drzew wysokich, usmiechające się prawdziwki, podgrzybki, maślaki.... do uszu dotrze szum wiatru goniącego między gałeziami drzew...może jeszcze.

piątek, 22 grudnia 2017

Męcikalski grudzień





 Dzień przed pełnią- 1 grudnia.
 Lasy u nas niezwykle rzadkie,,,i w cale nie ze względu na wyjątkowość gatunku:)





 Szyi cieplej jak wtulisz w pierze.




Listopadowy Dybrzk





 Dzięcioł w swojej kuźni na posiłku.
 Zatoka leszcza

 Łabędzie krzykliwe czy może wstydliwe?
Gągoł.