A
może tak było?
O
Męcikale
Od
lat tysięcy sobie płynęła rzeka wśród nieprzebytych borów.
Razu pewnego a było to długo przed rokiem 1570, nad brzeg tej rzeki
w wędrówce swej doszło wędrowców dwóch a zwano ich
Janko i Giersz
odzianych
w lniane i skórzane okrycia bo wczesna wiosna była.
Zastanawiają się.
Ale
jak tu na stronę drugą przejść?
Miał każdy z nich tobołek a było tam trochę
suchego mięsiwa
i parę ziaren do pogryzienia, -
dobytku tego nie zamoczyć.
rzeka nie szeroka,
ale głęboka i mulista do tego.
Brzegiem
tak idą, aby wypatrzyć płytszego miejsca, by pokonać przeszkodę,
i
na północ wędrować dalej: po jantar. Nagle za zakolem tej
wspaniałej rzeki dostrzegają miejsce, w którym widać płyciznę
na całej szerokości.
Po
odpoczynku postanawiają z tego miejsca skorzystać.
Pojedynczo
wodę przechodzą.
Jak
ten pierwszy na środku już był, zapadł nagle się po pas w
grząskim dnie mulistym, z którego trudno nogi wyciągnąć
przemęczone. Nagle krzyknął Giersz z
strachu i zmęczenia -
Janko!
ale tu na środku tej rzeki
ten
męczy
kał
–
idź dalej ! –
prosi Janko
Udało
się, staje Giersz na przeciwległym brzegu po pas
przemoczony
a tobołek suchy, ale szczęśliwy jest -
Na
drugiego teraz kolej.
Jak
się też udało, do kamrata mówi, ale mi zimno br,br,
br
dalej
iść
trzeba jednak. I tak wyruszyli przez nieprzebyte Bory dalej.
Mijał
czas.
Jak
wracali spod dalekiego Gdańska jesienią już - nie zaznawszy tam
miejsca
ani szczęścia, postanowili pozostać
koło
brodu.
Bo
okolica bogata była w zwierza i boru bogactwa a gleba do uprawy
łatwa bo złocisto piaszczysta.
Wędrowców
nad brodem więcej się zjawiało.
I
tak Janko nad rzeką Brdą karczmę postawił koło miejsca, gdzie
tak męczy kał. A
to miejsce nazwano
Męcikał
a
rzekę
Brda
Jerzy
Świerczek 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz